A tak o karnawale pisano pod koniec 30-tych.
"Moja Przyjaciółka" 1938 r.
(pisownia oryginalna)
"Zaczął się hucznie i szumnie w tym roku obchodzonym Sylwestrem, potoczy się pewnie dalej tym samym hucznym wesołym torem. Już namnożyło się dużo kłopotów karnawałowych. Bo, po pierwsze, nie można dwa razy nosić tej samej sukni. Nie można uszyć sukni, przypominającej kolorem, krojem, materjałem, suknię najserdeczniejszej przyjaciółki.
Nie można iść gdziekolwiek, nie zapewniwszy sobie przynajmniej jednego tancerza i to w dodatku tancerza, który będzie zaangażowany do tańca właśnie przez najserdeczniejszą przyjaciółkę.
Nie można ani przez chwilę zapomnieć o konkurencji najbliższych znajomych i przyjaciółek. Trzeba ciągle być pod bronią. Trzeba być wypoczętą, wyspaną i zadowoloną. Karnawał nie lubi zmęczonych min, znudzonych twarzy i śpiących oczu.
I trzeba ciągle mówić o tem, jak to się człowiek dobrze bawi.
Nie wychodzi się wogóle wieczorem z domu - nazajutrz trzeba jednak zakomunikować swoim przyjaciołom, że zabawa była szalona, szampan lał się strumieniami „powodzenie miałam szalone", powiadam „szalone"!
Zeszłoroczna suknia jest już niemodna, na nową nie ma pieniędzy, szafa świeci pustkami. Te braki toaletowe nadrabia się dobrą miną i cudownemi fantazjami na temat najnowszych kreacyj „właśnie odesłanych przez krawcową". Jedna przyjaciółka drugiej przyjaciółce opowiada niestworzone rzeczy o sukniach, toaletach, kreacjach. Jedna wie, że druga kłamie. Ale to nic, obie udają, że wierzą!
Karnawał. Oczywiście nie ma on już tego znaczenia co dawniej, ale ma jednak jeszcze pewne znaczenie, któremu na imię oficjalne szaleństwo. Bawimy się, tańczymy cały rok, w karnawale jednak robimy to programowo, oficjalnie, z całem zrozumieniem tego „obowiązku".
Jesteśmy w pełni karnawału, więc... wesołej zabawy!"
(...)
Cóż, że kryzys początku lat 30-tych ciągle dawał o sobie znać...
"Przegląd mód" 1936 r.
(pisownia oryginalna)
"Karnawał tego roku lśni od błyszczących taft, od welurów, welwetów i lam.
Suknie są przeważnie jasne, pastelowe, różowe, blado-niebieskie, cytrynowe, „słoneczne" i seledynowe. Są to przeważnie suknie z tafty, sute, bardzo często podobne do krynolin z rękawkami bufiastemi, wymarszczonemi. Suknie te są ozdobione zwykle kwiatami: wdzięcznemi bukiecikami fiołków, pęczkami róż i konwalij.
Suknie z welwetów i welurów mają obcisły krój, lekko rozszerzony ku dołowi. Ozdabia się je złotemi, srebrnemi lub kolorowemi sznurami (bardzo modnemi w tym sezonie). Przy wycięciu kwiaty, (które prawie zupełnie wyparły klipsy) duże, płaskie z weluru, naturalnie jasne.
Bardzo efektowne i bardzo modne są suknie z koronki. Niestety również i bardzo drogie. Niedawno widziałam na jednej z rewij mód suknię z czarnej koronki z trenem, którą okalał przy wycięciu wieniec z krwisto czerwonych maków. Suknia z kremowej koronki miała przy dekolcie i pasie pęczek naszych swojskich, rodzimych chabrów.
Pantofelki nosimy kolorowe, bardzo wycięte, ozdobione klipsami. Pończoszki jasne, często zastosowane do toalety (niebieskie, różowe). Torebki złote, srebrne, kolorowe lub z czarnego zamszu. Rękawiczki długie. W ręce wachlarz. Przy włosach nosimy również kwiaty. Naturalnie, że włosy nasze muszą być misternie uczesane, żeby nie rozrzuciły się podczas tańca. Twarz wypoczęta, miła i świeża i dobrze zrobiona - i idziemy na bal! "
Świetny wpis! Jednak stwierdzam, że obecna moda jest o wiele lepsza :) Są dostępne piękne suknie i bardzo dobrze dopasowane garnitury dla mężczyzn np. tutaj https://modini.pl/226-garnitury-bydgoszcz Dawniej nie było tak ładnych rzeczy. mężczyźni nosili raczej za duże garniaki.
OdpowiedzUsuń