Artykuł z 1936 r.
Pisownia oryginalna
Dopiero jednak w bieżącym roku tytuł „Miss Wenus 1936" przyznano jej jednogłośnie, choć w Paryżu nie brak oczywiście piękności ubiegających się o to wyróżnienie i należących po większej i części do narodowości francuskiej. Od tej chwili przyznania prymatu piękności, Evanowa jest "rozchwytywana". Spostrzeżono wnet, że to nietylko piękna, ale i inteligentna i dowcipna kobieta. Posypały się na nową królowę piękności zaproszenia z wszystkich eleganckich kasyn Francji: Royat, Biarritz, Sables d'Olonnei Riwiery...
Piękność wystarcza do wybicia się; tylko inteligencja pozwala iść dalej. Najwięksi managerowie kłaniają się teraz nowej Wenus, prosząc o przejrzenie ich propozycyj. Nawet impresarjo Anny Pawlowej zainteresował się tą młodą tancerką, a telegramy wzywały na wieczory galowe do Lionu, Bordeaux, nie mówiąc już o występach na najelegantszych wieczorach paryskich.
Oczywiście, że zjawiają się też zaproszenia do wielkich music-hallów. W „Casino de Paris" tańczyła Evanowa, zastępując zmarłą niedawno tancerkę Colette Andris, podobnie w „Tabarin", w „Mayol", „Alcazarze"... Zaproszoną została również do filmu „Gołąb" (tytuł prowizoryczny) z Colette Darfeuil i Rene Lefevre; gwiazdami francuskiej kinematografji.
Pod pseudonimem „Evanowa" kryje się nie kto inny, jak młodziutka Małopolanka, Irenka Mokry-Nowicka, która nie marzyła o sukcesach i o karjerze, jaka ją dzisiaj czeka w Paryżu. Okazuje się, że niezbadane są wyroki losu, który kroczy różnymi ścieżkami.
P. Nowicka wyjechała do Paryża z siostrą, pod opieką matki. Obie siostry od dawna pragnęły poświęcić się karjerze artystycznej: jedna śpiewaczej, druga tanecznej. Przyświecała im silna wola wybicia się ponad szarzyznę i... nadzieja. Lecz jak zawsze w podobnych wypadkach się zdarza, jednostki, wybierające się do Paryża, zapominają o tem, na jak wielką konkurencję natkną się w każdym zawodzie. Los pomaga jednak silnym jednostkom, a fortuna kołem się toczy.
Chcąc przeprowadzić wywiad z „Miss Wenus 1936", trzeba było przezwyciężyć niejedną trudność. Nasza piękna rodaczka jest w wiecznych rozjazdach i trudno ją zastać w domu.
Pewnego dnia wreszcie udało się. Przyjmuje nas piękna Miss w swojem nowoczesnem studjo na Montparnassie. A oto historja jej młodego życia:
— Trudne warunki egzystencji w Polsce skłoniły mnie, by zaryzykować podróż do Paryża. Pierwotnie miałam marzenia praktyczne: zostać wielką krawcową! Sfery paryskie, wśród których danem mi było żyć, zwróciły uwagę na mój wygląd i gesty i nakłoniono mnie, bym poświęciła się sztuce tanecznej. Początkowo kształciła mnie kierowniczka dawnej carskiej szkoły baletowej. Jednocześnie jednak trzeba było zarabiać na życie.... i po całodziennej, męczącej pracy ćwiczyć taneczne „pas". Po półtorarocznych wysiłkach wystąpiłam po raz pierwszy w balecie opery rosyjskiej Agreniewa. Nadszedł rok 1934, a z nim wybory na „Wenus Paryża", o których już pan wie.
Przerzuciłam się do music hallu. Nie zadowalając się tańcem i dla oszczędzenia zdrowia zmieniłam „genre", ucząc się śpiewu. Z klasycznej tancerki przedzierżgnęłam się w tańczącą cygankę i tu piosenka oddawała mi wielkie usługi, wykazując, że obrałam dobrą drogę.
— Czasy owe, to jeden ciąg walki o spokojne życie, mimo rosnącego powodzenia. Ze wzruszeniem myślę o pomocy, jakiej doznałam od Francuzów. Pewien stary impresarjo, mający wielkie stosunki w świecie artystycznym. zwrócił się do mnie, ofiarując mi swe usługi. Francuzom imponuje młoda kobieta, pragnąca iść uczciwie przez życie. Teatr szalenie lubię i dopiero za kulisami czuję się w swoim żywiole, mimo niejednej przykrości, na jaką się jest tam narażoną. Mam raczej naturę tragiczki, ale nie tracę nadziei, że uda mi się zagrać również większą role w komedji lub na ekranie.
Jakie są moje plany? Pragnęłabym wystąpić w Polsce i może uda mi się zorganizować wraz z moją siostrą Marją odpowiednie tournee. Byłabym wtedy w Krakowie, Warszawie i innych miastach.
Oto Polka Evanowa, która zawojowała Paryż i którą uznano za godną konkurowania pod względem kształtów z boginią piękności. A trzeba pamiętać, że w jury zasiadali tacy znawcy, jak słynny malarz Van Dongen, kierowniczka szkoły tanecznej Irena Popard, dziennikarka i literatka Maryse Choisy, rzeźbiarz Lejeune i wielu innych.
Podając pannie Irence rękę na pożegnanie, spoglądam na tę drobną, w skromną suknię ubraną postać, która dzięki harmonji swych kształtów zdołała wywołać entuzjazm u znawców piękna.
Zygmunt Frenkiel (Paryż)
0 komentarze: