Retro psychologia - Radość życia z 1939r.

By | 08:55:00 Leave a Comment
Bardzo pozytywny artykuł, w sam raz na sobotni poranek. Przeczytajcie ponownie w poniedziałek, dla wzmocnienia radości i pamiętajcie: ten artykuł ukazał się kilka miesięcy przed II wojną światową! Wszyscy wtedy żyli z dnia na dzień w oczekiwaniu na zbliżającą się katastrofę. Mimo to, dziennikarka "Mojej Przyjaciółki" nawołuje do radości życia, która jak się okazuje, z perspektywy czasu i różnych badań psychologicznych, często była jedyną motywacją do przeżycia w czasach zagłady.

"Moja przyjaciołka" 1939 r.
Pisownia oryginalna

"Życie nie zawsze bywa wesołe, nie zawsze obdarza nas radością i weselem! Po największej części składa się ono z ciężkich i uciążliwych etapów, z walki i trudów, niejednokrotnie bardzo przykrych i bardzo żmudnych. Słusznie ktoś powiedział, że „życie nie jest romansem."

Każdy z nas inaczej się ustosunkowuje do tego życia i do samych przeżyć, jako takich. Każdy z nas inaczej reaguje na pobudki zewnętrzne, inny ma kąt widzenia na różne kwestie. Jednym" słowem dla każdego życie jest inne, odmienne, a to już nie tylko ze względu na swoje formy zewnętrzne, gdyż pozornie życie każdego z nas składa się z obowiązków, trudów codziennych, walki o byt itd. — ale ze względu na naszą interpretację tego życia, na nasze „nastawienie się" do niego, ustosunkowanie i zapatrywania.

Na ogół szarzyzna życia codziennego, te żmudne przeżycia, jakie spotykają nas co dnia nieomal, przytłaczają nas, stwarzają w nas niejednokrotnie wielki zasób goryczy, zawodów, niezadowolenia i chęci wytchnienia i oderwania się od tej szarej, codziennej udręki życiowej, od tej walki o chleb codzienny. Obowiązki codzienne, nałożone na nas, spełniamy mechanicznie, bez zadowolenia wewnętrznego, bez entuzjazmu, jak automaty poruszamy się na tej szachownicy życia, nie wkładając nic ze  siebie — ze swego ,,ja" — w codzienną pracę i obowiązek. Spełniamy ją dla obowiązku - jedynie, z nieodpartej konieczności, dlatego bo „tak trzeba".

I tak mija dzień za dniem, miesiąc za miesiącem, rok za rokiem i wreszcie całe  życie. Stajemy się coraz lepiej i sprawniej funkcjonującymi  automatami, coraz mechaniczniej idącymi zegarami. W tej pracy szarej,  codziennej zatracamy wprost swoje człowieczeństwo, stępia się nasza wrażliwość, stajemy się maszynami — pozbawionymi duszy. Tempo doby obecnej nie pozwala nam na wnikanie w istotę, życia, na zrozumienie go. Żyjemy wprawdzie, ale nie przeżywamy nic dokładnie, gonimy tylko za umożliwieniem sobie „przeżycia" tego życia, walczymy o dobro  swoje i swoich, nie segregując nawet przeżyć i nie sublimując wrażeń, jakie one przynoszą.

 Przyczyną stwarzania z nas automatów — mechanicznie pracujących maszyn, mniej lub więcej sprawnie pracujących, mniej lub więcej umiejętnie i chętnie podlegających prawom życia, jest przede wszystkim — brak entuzjazmu, brak zamiłowania do tej szarej, codziennej  pracy, do tych obowiązków, jakie co dnia  wykonujemy. To właśnie stwarza w nas niezadowolenie, rozgoryczenie i smutek. Smutek jest chorobą — przyczyny jej są psychiczne, lub fizyczne. Brak nam tej radości życia!

Musimy zdobyć się na radość życia! Musimy ją propagować, bez względu na to, jakim to życie jest dla nas — dobrym czy złym,  okrutnym czy łaskawym. Radość życia — musi przeniknąć całą istotę człowieka, we wszystkich przejawach. Ona jest nam również konieczna, jak słońce,  powietrze i woda dla życia fizycznego, jak miłość do życia uczuciowego. Radość życia jest niezbędna dla naszego  ducha - bo go opromienia i pomnaża jego  "jasność", bo ten promienny pokój wewnętrzny, który jest jej dziełem wzmaga i ułatwia czynność intelektualną; dla uczucia — bo serce ludzkie, wyzwolone z paraliżujących kleszczy smutku — szerzej, głębiej i goręcej ujmuje potrzeby drugich i wszystko i wszystkich miłością swą ogrzewa. Radość jest i dla życia fizycznego niezmiernie dodatnim czynnikiem — zachowuje zdrowie i siły żywotne, konserwuje młodość i urodę.



 Czym jest więc radość życia? — Zdrową i prostą świadomością poznania, że życie jest
piękne, że słońce jest ciepłe, że kwiaty są wonne, m dobro i piękno jest szczęściem, a smutek — wrogiem.
Radość życia — to wezbranie w sercu  wielkiego umiłowania, które ogarnia wszystko od najdalszej gwiazdy na błękicie, do najdrobniejszego kwiatka, skrytego w murawie.

Radość życia — to nastrojenie harfy swej duszy na srebrzystą nutę uśmiechu, która drga nawet wtedy, kiedy łza zalśni w ,oczach na chwilę.
Radość życia — to potrzeba umajenia kwiatami wesela, każdej cierpiącej duszy bliźniej. To patrzenie na świat zdrowymi oczyma w zdrowym świetle jasnego dnia. To tęcza na niebie — naszej ziemskiej wędrówki. To siła i dźwignia.
Radość życia — jest darem nieba! Radość ta nadaje tężyznę wewnętrzną —  promienieje wokoło leczniczo i zbawiennie.

Radość oparta na kulcie piękna wewnętrznego. Jak zdobyć radość?... istnieje radość  wrodzona i radość nabyta. Wyrabianie radości to pielęgnowanie estetyki i harmonii  wewnętrznej.

Oto słowa jednego z poetów:
"Do radości
nic wielkiego
mi nie trzeba
trochę nieba
słonecznego
trochę ludzkiej życzliwości —
i czasami...
ciepły promień z oczu drogich,
w które patrzę ufnie, śmiało
a nie z trwogą i ze łzami,
jak na ludzi dla mnie wrogich"...

 Jest hymn do słońca, co w każdej duszy drzemie na dnie. Wyśpiewać musi go do końca... gdzie...? kiedy... Któż wie? I znów przytoczę tu słowa tegoż poety:
Dusza — to lampa
cudna — szczerozłota,
Lampa bezcenna,
gdzie się Miłość pali
i bezgraniczna za szczęściem tęsknota!
i gdzie się pali Radość promienna,
jak miraż czasem widziana z oddali.
...A czasem lampy takie potrącone
przez nieuwagę czyjąś — zgasną!
Ale to nic, bo wśród gwiazd i one
Zapłoną kiedyś...! i będzie im jasno..." 


Jak więc widzimy Radość życia jest nam konieczną w tej codziennej naszej wędrówce — musimy ją pielęgnować w nas, — musimy ją propagować — musimy ją w sobie wyrabiać i umacniać!

Musimy ukochać naszą pracę codzienną, musimy z entuzjazmem i zapałem spełniać nasze codzienne obowiązki, chociażby były najprostsze i najdrobniejsze. Jaka by to nie była ta nasza praca, musimy ją spełniać ochoczo, z zamiłowaniem, chociażby była najcięższa i najuciążliwsza, chociażby kajdany tej pracy
wżerały się do krwi w nasze ręce, chociażby wywoływała krople krwistego potu na naszych czołach, chociażby los rzuca nam pod nogi same kłody i głazy!

 W każdy ranek dnia codziennego, idźmy do naszych warsztatów ochoczo i radośnie, a nie jak do katorgi i ciężkiej konieczności życiowej, wierzmy, że praca jest błogosławieństwem życia i jego treścią. Ufajmy i wierzmy, że  pracując wytrwale i ochoczo — przyczyniamy się do ogólnego dobra. Każdy z nas jest jednym z mechanizmów, z których składa się wielka machina — ludzkością zwana. Od dobrego funkcjonowania poszczególnych tych kółeczek i  mechanizmów zależy funkcjonowanie — całej machiny, która jest poruszana przez życia tryby.

A wtedy... a wtedy... nie będzie smutku, przytłaczającego nas... nie będzie pesymizmu i niezadowolenia... nie będzie niezgody i samobójstw tyle, co obecnie, nie będzie tyle zawodów życiowych, a Radość Życia zapanuje wszechwładnie!
Stwarzajmy więc Radość Życia!
Zofia Konrad-Oluzińska"
Nowszy post Starszy post Strona główna

0 komentarze: