Gwiazdory z sex-appealem

By | 20:59:00 1 comment
 Zapraszam, do przeczytania artykułu o sex-appelu męskim ze "Światowida" 1939 r.
Na końcu dzielę się swoimi ulubionymi lub wybranymi do obejrzenia filmami z niżej wymienionymi aktorami - linki prowadzą na "Filmweb".

"Gdy przed dziesięciu laty rozpisano w Hollywood ankietę, co najwięcej podoba się mężczyznom w aktorkach filmowych, scenicznych i rewjowych, słynna dziś — a wówczas debjutantka pisarska — Anita Louise (nie mająca nic wspólnego z aktorką o tem samem nazwisku) napisała o Vilmie Banky „She has it“ (ona ma to coś). Potem to „coś“ nazwała sex-appealem, zewem płci.


 Tak więc przyjęło się powiedzenie „sex-appeal“, które określa trudny do jasnego sprecyzowania wdzięk kobiecy. Jednostronne nastawienie miana „sex-appeal“ tylko względem kobiet jest wynikiem raczej pruderji niż faktycznego stanu rzeczy. Są przecież mężczyźni, których sława „gwiazdorów“ w dużej mierze opiera się na ich silnym sex-appealu. Mogą to być doskonali aktorzy, ale nie byliby amantami, gdyby się nie podobali kobietom. A to, że się podobają, jest właśnie wynikiem
sex-appealu.
Przyjrzyjmy się tym najbardziej „sex-appealicznym“ gwiazdorom filmu dźwiękowego. Wobec tego, że jest ich dość sporo — weźmy tylko dla przykładu najbardziej charakterystycznych, typowych.

1. Clark Gable. Silny, rosły, energiczny. Gdy zechce, potrafi być brutalny — ale z równem powodzeniem umie też być miły i łagodny. Ma czarujący uśmiech...



2. Gary Cooper. Milczący, skryty, opanowany. Wysoki i... bardzo anglosaski. Reprezentant mężczyzn, którzy nie wyznając miłości, kochają „na zawsze“... Ale nie mówią o tem.


3. George Raft. Ciemny, raczej niski, wysportowany, drapieżny. Ma niepokojącą, niebezpieczną, ponurą urodę. Człowiek, który nie pozwala kobiecie dojść do głosu.



4. Robert Taylor i Tyrone Power — to dwa młodzieńcy raczej, jeśli chodzi o typ urody, niż mężczyźni. Obaj odznaczają się urodą i specjalnym osobistym wdziękiem.




5. Innego rodzaju typem mężczyzny jest Errol Flynn. Wysoki, świetnie zbudowany, blondyn o pociągłej twarzy, czyni wrażenie człowieka „z zasadami“. Publiczność najczęściej widzi go jako średniowiecznego błędnego rycerza, który walczy w imię prawdy i sprawiedliwości.




6. Kontrastem prostolinijnego, wysportowanego Flynna jest Charles Boyer. Dojrzały, doświadczony, wytworny pan, który zna kobiety lepiej chyba, niźli one same. I ma marzycielskie oczy. Oczy za lekką mgiełką — która czaruje miljony jego zwolenniczek.


7. Cary Grant. W typie zbliżony do Taylora i Powera - w sposobie gry przypomina Gary Coopera.


Oni się podobają. Czemu? Najłatwiej odpowiedzieć - bo mają „sex-appeal“. Ale tego nie potrafimy bliżej określić. Może uczynią to za nas Czytelniczki."



NAJLEPIEJ ZOBACZYĆ ICH W:
Clark Gable - oczywiście "Przeminęło z wiatrem", aczkolwiek uwielbiam go też w każdej postaci, np. w "Ich noce".
Cary Cooper - oprócz późniejszych westernów polecam "Pan z millionami" z 1936 r. lub "Ognista kula" z 1941 r.
George Raft - nie mój typ urody, zastąpiłam bym go Bogartem, ale ..."Pół zartem, pół serio" (1959) lub młodszy w "Nocnej wyprawie" z 1940 r.
Robert Taylor - "Pożegnalny walc" (1940)!!!
Tyron Power - przygodowy "Czarny łabędź" z 1942 r.
Errol Flynn - wszystko, od "Robin Hooda", "Kapitana Blooda" "Sokół Morski" po "Nigdy nie mów do widzenia" z 1946 r.
Charles Boyer - "Guwernantka" z 1940 r. i "Gasnący płomień" z 1944 r.
Na koniec moja dziecięca miłość - Cary Grant "Arszenik s stare koronki" (1944).
Nowszy post Starszy post Strona główna

1 komentarz: